Nie mam w zwyczaju życzyć „Wesołych Świąt” – te tak szybko mijają i gdyby nie pasterka, to by człowiek nie poczuł, że to „już”.
Za to życzenia „noworoczne” – na cały „nowy rok” to i owszem – chętnie złożę. I znowu… nie zdrowia, nie pieniędzy, nie wszystkiego najlepszego… Chociaż to też jest ważne…
Życzę Wam tego, abyście mieli chęć do życia oraz siłę do realizowania swoich pasji, zainteresowań a także powołania – głównie tego do małżeństwa. Nie tracili wiary a twardo stawiali czoła, na przeciw wszelkim trudnościom – co by się nie działo.
Życzę wielu konstruktywnych/owocnych: wydarzeń, doświadczeń, spotkań, rozmów itp., które Was rozwiną, przełamią pewne bariery…
Życzę takiego poczucia, że jednak warto! Warto: żyć, podejmować wysiłek i ryzyko, warto kochać, warto walczyć o to co nam zależy! Popełniać błędy, ponosić porażki – „upadać, ale wstawać; otrzepywać kolana i iść dalej…”
Powodzenia Wam wszystkim i każdemu z osobna. Pozdrawiam, Robert!
Dla mnie ultramaraton Wisła 1200 to był w tym roku taki element przełomowy i jedno z najważniejszych, jak nie najważniejsze wydarzenie w życiu, które jeszcze długo będzie „owocować”.
„Jeszcze nie raz uśmiechnę się na wspomnienie o Wiśle 1200” 😉